wtorek, 24 września 2013

Rozdział 11.

,, Twój los kształtuje się w momentach podejmowania decyzji. ''
Wyszliśmy ze szpitala trzymając się za ręce. Szliśmy wysadzonym chodnikiem, kiedy to ja skręciłam puszczając jego dłoń. Skręciłam w drugą stronę, w stronę mojego domu. Oddalałam się coraz bardziej, nagle poczułam mocny, bolesny ucisk na nadgarstku. Odwróciłam głowę do tyłu z niesmakiem, zakrywając usta ręką, żeby nie było widać za dużo uczuć. Nie spodziewałam się, że chłopak, który przypadkowo znalazł mnie prawie martwą, tak bardzo ze mną zżyty.
-Nigdzie się nie wybierasz. -powiedział przestraszony.
-Chciałam iść do domu. -Odpowiedziałam, po czym spojrzałam na nadgarstek. -To boli. -Powiedziałam spokojnie, wyrywając rękę, idąc dalej w swoim kierunku.
-Co ty robisz?! -krzyknął za mną stojący chłopak.
-Nic nie robię. -odpowiedziałam, odwracając się gwałtownie. Czułam się winna, lecz dokładnie nie wiedziałam dlaczego.
-Spędzałem z tobą całe dnie w szpitalu. Mówiłaś mi o wszystkim. Masz zamiar tak po prostu ode mnie odejść? -zapytał, jego głos robił się przygnębiony. Mówił to z niedowierzaniem.

-Harry. -do oczu naleciały mi łzy. -Nie chce spieprzyć następnego życia, bliskiej mi osobie. -Głos zaczął mi się załamywać. -Boje się, że cię skrzywdzę. -Odwróciłam wzrok, patrząc na moje buty. -Jeszcze bardziej..że ty mnie.-Uniosłam głowę do góry i popatrzałam prosto w jego oczy. Patrzał na mnie bez słowa. Nie wiedziałam co to ma oznaczać. -Ja już pójdę. -Rzuciłam, idąc powoli krokami do tyłu, po chwili odwracając wzrok na ulicę.
-Nie zrobisz mi tego. Nie odejdziesz. Ja cię nie zostawiłem, a wiesz, że mogłem Cię olać. -Powiedział cicho do moich pleców.
-Dlaczego nie pozwalasz mi odejść?! -krzyknęłam, przez łzy.
-Bo się do ciebie przywiązałem.
-Boję się. -Schowałam twarz w ręce. Ten chłopak rył mi w psychice. A co będzie jak odejdzie? Po prostu zniknie z mojego życia? Nie pozbieram się. Dlatego wtedy chciałam to zakończyć, ale on za wszelką cenę nie pozwalał. Udowodnił to przytulając mnie w tej chwili na środku ulicy. Znowu się zaczynało. Czułam jego ciepło, jak mocno mnie trzymał, abym nie odeszła. Wtedy byłam doceniona.
-Ze mną jesteś bezpieczna. -Oderwał swoje ciało, trzymając swoje ręce na moich ramionach. -Nie uciekaj ode mnie. Zostańmy przyjaciółmi. -Po tych słowach coś mocno mnie zabolało. nie wiedziałam dokładnie co do niego czuje, ale przyjaźń damsko-męska z moich perspektyw zawsze kończyła się źle.
-To gdzie chcesz mnie zabrać? -Oderwałam się od smutnego tematu, uśmiechając się. Nigdy nie lubiłam pokazywać prawdziwych uczuć.
-Zobaczysz.. -Uśmiechnął się i zaprowadził pod srebrne BMW. -Proszę. -Otworzył przednie drzwi pasażera. Powoli wsiadłam do tego dużego cudeńka. -Jedzie ktoś z nami? -Zapytał pozostałą czwórkę.
-Ja mogę. -Podszedł bliżej Niall.
-To wsiadaj na tyle. -Odpowiedział i usiadł za kółkiem.
Całą drogę Harry siedział cicho, jednak ja nie potrafię wytrzymać w milczeniu, więc co chwile odzywałam się do blondynka. Dowiadując się przy tym, że pochodzi z Irlandii i tak na prawdę jest brunetem.
Po trzydziestu minutach, Harold zaczął powoli zwalniać, skręcając na zaokrąglony parking otoczony drewnianym mostkiem z widokiem na Jezioro.
-Jesteśmy. -powiedział i wyjął kluczyki ze stacyjki. Niall wyszedł jako pierwszy, zaraz po nim -ja. Chłopacy przeskoczyli płotek i zbiegli z dość stromej górki.
                                                                               ***
     W ogóle nie jestem zadowolona z tego rozdziału. Mało weny, krótki rozdział, w takiej długiej przerwie :c
            Postaram się jak najszybciej dodać nowy rozdział, będę robiła tak, aby był jak najdłuższy! ;*