czwartek, 3 października 2013

Rozdział 12.

Po chwili dołączyłam do zdyszanych chłopaków, czekających już na plaży. Było widać, że znają siebie na wylot. Najlepsze w nich była bijący po oczach blask sympatyczności i chęci pomocy. Pamiętałam, że zawsze chciałam przyjechać na tą plażę z Jen, lecz nigdy nie miałyśmy odpowiedniego transportu. Wtedy stałam patrząc na obijające się fale o wielkie głazy,   jednak nie byłam tam sama. Ze mną były osoby, które robiły wszystko, żeby tylko poprawić mi humor, abym tylko nie myślała o śmierci, cieszyła się chwilą. Harry`ego znałam dłużej, ale co znaczą dni, jak ja już się do nich przyzwyczaiłam? Zaczęłam się zastanawiać, czy samobójstwo Jenny otwarło nowy rozdział w moim życiu, może to ona sprowadziła Harolda, który znalazł mnie w parku z pociętymi żyłami i teraz nade mną czuwa. I wiedziałam jedynie, że ona jest w śród nas, obserwuje to co robię i broni od wszystkiego co złe, ponieważ nadal mnie kocha.
-Ej, kontaktujesz? -Zapytał rozbawiony Zayn. Przy tym samym wyrwał mnie z myślenia, a one pierwszy raz były mądre.
- Tak, tak. - Uśmiechnęłam się, lecz za bardzo nie wiedziałam o co chodzi.
-Będziesz tak tu stała, czy idziesz z nami?- zapytał Harry kierujący się w stronę morza.
-Postoje.
-To był sarkazm, idziesz z nami.
-Teraz mi jaszcze będziesz rozkazywał, tak?
-Jak najbardziej. -Uśmiechnął się Loczek.
-Chyba cię pogrzało. -Zaśmiałam się.
-Nie wydaje mi się. -Harry cały czas drążył temat.
-Nie będziesz mną rządził.
-Będę. -odpowiedział pewnie.
-Nie! - Krzyknęłam z uśmiechem.
-zaraz cię do wody wrzucę i będziesz miała swoje nie. -Uśmiechnął się jeszcze bardziej.
-Nie zrobisz tego.
-Prowokujesz mnie, radził bym ci uciekać. Liczę do trzech...jeden, dwa...
-śmieszny jesteś! -zaczęłam się śmiać.
-Trzy! -Krzyknął Harry, po czym wystartował prosto z za mną.
Byłam pewna, że nie będzie mnie gonił. Biegłam ile sił w nogach, lecz na końcu już na prawdę nie wytrzymałam i zatrzymałam się w miejscu. Czego Harold się w ogóle nie spodziewał i odwracając się do tyłu, aby spojrzeć gdzie jestem, potknął się o kamyczek i upał na mokry piasek.