środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 10.

`Up­rzej­me spoj­rze­nie i uśmiech znaczą często więcej, niż uda­na rozmowa.`


Początkowo dziwnie się czułam w towarzystwie samych, nie znanych mi chłopaków, lecz wraz z czasem atmosfera robiła się naturalna. Poznałam Zayn`a, z którym Harry wcześniej rozmawiał przez telefon. Wśród nich był jeszcze Liam, który mimo swojej dziewczyny, lubił mnie obdarowywać komplementami. Louis był jednym z najzabawniejszych i najsympatyczniejszych osób zgromadzonych w moim otoczeniu. Za to Niall był przesłodkim blondynkiem. Stworzyli piątkę przyjaciół, która wynikając z ich opowiadań, spotkała się przypadkowo. Każdy z nich pochodził z innego, odległego miasta. Wszyscy spotkali się w X-Factor,
jednak żaden z nich nie przeszedł do domu Jurora. Jak to Harry powiedział `Przynajmniej mamy siebie`. W całej swojej odrębnej przyjaźni z Jennifer, nigdy nie usłyszałam słowa typu `Dziękuje, za to, że jesteś`. Siedząc cicho w myślach, nie przytomnie patrzałam się na Lou. Wiem tylko, że o czymś rozmawiali, ale nie powtórzyłabym słowa, bo nic nie pamiętałam.
-Żyjesz? -zapytał rozśmieszony Harold. W pewnym momencie doszło do mnie to, że poznałam nowych ludzi, jestem w szpitalu i że...Jenna nie żyje.
-Umarłam. -Uśmiechnęłam się, chociaż tak na prawdę miałam ochotę się rozpłakać.
-Jeszcze trochę i wychodzimy. -do tematu włączył się Nialler. Uśmiechnęłam się szerzej. Od niego bił taki blask ciepła i miłości...a może to przez jego piękne niebieskie oczy. Zawsze w chłopakach uwielbiałam Oczy, usta i budowę ciała. Muszę przyznać, że zgromadzona grupa w okół mnie miała przepiękne paczadła, jednak w muszę powiedzieć, że Lou ze swoimi Lazurowymi oczami przebijał wszystkich. Na prawdę była przemiła atmosfera, do puki ktoś nie zawitał w moje szpitalne progi.
-Co ty tu jeszcze robisz? -do pokoju wszedł doktor, którego osobiście nie znałam.
-No siedzę. Nie kazaliście mi opuścić szpitala do osiemnastej. -odpowiedziałam patrząc na jego odrażającą, starą twarz.
-Natychmiast wyjdźcie z tego pokoju. -Wskazał palcem na białe, otwarte drzwi od sali.
-Czy pan jest normalny? -powiedziałam z oburzeniem, chociaż z drugiej strony, tak jak Liam, Louis i Niall nie mogłam ze śmiechu.
-Nie jest pan moim lekarzem. -Jego twarz robiła się coraz bardziej czerwona ze złości. -Chcę rozmawiać z Klarą! -Powiedziałam tonem, jakbym chciała rozmawiać z adwokatem. W tym momencie Niall nie wytrzymał. W sali rozbiegł się dźwięk jego cudownego śmiechu.
-Otóż moja panno. Po wypis zapraszam. -Słychać było, że zaraz wykrzyczy coś na mnie na cały szpital.
-Nie ruszam się stąd. Gdzie jest mój lekarz?! -Nie dawałam za wygraną.
-Klary i Alfreda nie ma! Idź po wypis! -zaczął krzyczeć. Był tak zły, a chłopacy po prostu umierali ze śmiechu, tarzając się po podłodze.
-Co za gbur. -nie oczekiwanie Harry podniósł się z krzesła. Kierował się w stronę drzwi -Idę po wypis. -powiedział, gdy był już za drzwiami. -chociaż chłopaka masz normalnego. -powiedział wściekły lekarz, który po chwili wyszedł.
-Chłopaka? -powiedział cicho Niall.
-właśnie. -spojrzałam zdziwiona na chłopaka.
Po nie spęłna pięciu minutach, Harold wrócił do pokoju.
-Nie musisz się pakować, prawda? Wychodzimy z tego szpitala. -nigdy nie widziałam tak wkurzonego Harry`ego.
-Nie. -odpowiedziałam lekko zdezorientowana.
Zeszłam ze szpitalnego łóżka i podeszłam do loczka. Wyszłam po za próg białej sali i prawie przeżyłam szok.
Na korytarz szpitalnym był straszny tłok. Okazało się, że na jakiejś autostradzie rozbiły się dwa autobusy i jest sporo rannych i w poważnym stanie. Nie było jak przejść, aż w końcu utkwiłam w jednym miejscu. Widząc moje zakłopotanie, Harold spojrzał się na mnie i się uśmiechnął.
-Och, Natalko. Mam nadzieje, że nie będziesz mi miała tego za złe. -Chłopak splątał nasze ręce i pociągnął do przodu.  Prawdę mówiąc, nie wiedziałabym jak przejść, ale Harold brnął w tłumie, aż w końcu znaleźliśmy wolną windę. Musieliśmy zjechać osiem cholernych pięter w dół, a ja się boję małych pomieszczeń, szczególnie szpitalnych wind. Miałam na tyle szczęścia, że Harry cały czas trzymał mnie za rękę. Zjerzdżając w dół czułam straszny strach, lecz z tych zamysłów wyrwała mnie rozmowa.
-Nie rób już tego. -wyszeptał mi do ucha.
-Dobrze. -Odwróciłam głowę w jego stronę, naszę nosy prawie się stykały.
-Obiecaj. -Czułam jego ciepły oddech.
-Obiecuje. -Powiedziałam, wpatrując się w jego zielone oczyska, po czym odwróciłam wzrok na wciąż patrzącego się na nas Nialler`a. Nie chcąc być wredna uśmiechnęłam się do niego. Wtedy też poczułam ciepłego, miłego buziaka w głowę...Chyba nie muszę mówić od kogo. Było to z lekka dziwne, znać kogoś parę dni, a być z kimś tak blisko. Wychodząc z windy, Harry cały czas trzymał moją dłoń. Miał bardzo delikatne ręce. Jego kumple ciagle patrzyli się na nas, lecz byłam w lekkim zakłopotaniu. Nie wiedziałam czy mam go puścić, czy się wyszarpnąć, lecz jednego byłam pewna... Nie chciałam się od niego oddalać.

2 komentarze:

  1. BOSKI ROZDZIAŁ!!!!!!!!! ZRESZTĄ JAK KAŻDY!
    I GIFY TO JUŻ WG ŚWIETNE <333
    ŻYCZE WENY I JUŻ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ SIĘ NN :***
    VICKY xx

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAA dalej dalej next <3

    OdpowiedzUsuń